Jak smakuje miłość? Czy istnieje recepta na szczęście małżeńskie? Na te i inne pytania chętnie odpowiadali lubańscy jubilaci podczas uroczystości złotych godów.
Luty zakończyło kolejne wyjątkowe wydarzenie w lubańskiej Sali Ślubów. Tym razem świętowaliśmy długoletnie pożycie małżeńskie Krystyny i Stanisława Majszczyków oraz Marii i Kazimierza Machoniów.
Państwo Majszczykowie pobrali się 22 września 1973 roku w Lubaniu, zaś państwo Machoniowie 21 kwietnia 1974 roku w Olszynie. W obu przypadkach ostatecznie to właśnie Lubań stał się miejscem ich życia. To w nim wychowywali dzieci, ochoczo spędzając czas po pracy na rodzinnych ogródkach działkowych. Z tego praktycznego hobby nie zrezygnowali do dziś.
- Znaczy się, mąż pracuje, a ja jestem tylko gościem na ogródku – śmieje się pani Krystyna.
- Na działce tak naprawdę to mąż zna się najlepiej, ja to tam jestem tylko dorywczo – wtóruje jej pani Maria.
Każda z par podkreśla siłę uczucia, które z biegiem czasu nie słabnie, a dojrzewając nabiera niesamowitej głębi.
- Gdyby miłość zgasła to nie dotrwalibyśmy do tak pięknego jubileuszu. Tyle lat człowiek ze sobą żył, to wiadomo, że inaczej ona smakuje. Jest taka spokojniejsza, pełna ciepła i opiekuńcza – dzielą się swoimi spostrzeżeniami państwo Machoniowie.
- Cały czas jesteśmy w sobie zakochani. Nasza miłość jest teraz bardziej dojrzała i rozsądna. Bo z wiekiem człowiek nabiera więcej mądrości – wyjaśniają państwo Majszczykowie.
Jubilaci zgodnie dodają, że na trwałość związku wpływ mają również: dobra komunikacja, empatia i zrozumienie.
- I zdecydowanie trzeba zawsze być sobą. Przez tyle lat nie da się udawać, ważna jest szczerość i autentyczność. To pomaga zbudować trwałą relację – uzupełnia pan Stanisław.
- W zasadzie to trudno podać gotową receptę, każdy musi znaleźć własną. Życie to nie bajka, ale jego scenariusz po części sami piszemy. Trzeba grać do jednej bramki, mieć wspólny cel. Dla nas był nim dom, w którym dzieci są szczęśliwe, czują się kochane i szanują innych ludzi – zdradza pani Maria, której mąż Kazimierz przyznaje rację.
Zanim jednak wypracuje się sposób na małżeński sukces, trzeba znaleźć swoją drugą połówkę.
- Spacerowałam z koleżanką po Lubaniu i zagadało do nas dwóch chłopaków. Jednym z nich był mój obecny mąż. No i od słowa do słowa, wspólne zainteresowania... Tak się zaczęło i trwa aż do dzisiaj – wspomina pani Krystyna.
- Lata temu na wieczorku tanecznym olszyńskie Kaktusy zagrały "Dziewczynę z Albatrosa". Wtedy mąż po raz pierwszy poprosił mnie do tańca i od tamtej pory idziemy przez życie tanecznym krokiem - opowiada pani Maria.
Związek buduje również codzienność. Praca zawodowa, wychowanie zrodzonych z miłości dzieci, a następnie rozpieszczanie wnuków.
- Pracowałam w przedszkolu w Olszynie, a mąż w Zakładach Naprawczym Taboru Kolejowego. Po pracy zajmowaliśmy się sobą oraz dziećmi – synem i córką. Dziś pakietem miłości otaczamy również wnuczkę i dwóch wnuków – opowiada Maria Machoń.
- A my mamy dwóch synów i córkę oraz dwie wnuczki i trzech wnuków. Jeśli chodzi o sprawy zawodowe, to mąż był wierny rodzinnej tradycji. Tato, wujkowie.. wszyscy zatrudnieni byli w Polskich Kolejach Państwowych. Ja z pracowałam w transporcie wiejskim jako dyspozytor, a później prowadziłam przez 15 lat polsko-niemiecką firmę budowlaną – relacjonuje Krystyna Majszczyk.
Od dawna jednak wiadomo, że nie samą pracą człowiek żyje.
- Spędzamy dużo czasu z własnymi dziećmi, z wnukami. Latem jeździmy nad morze. I zawsze jesteśmy z mężem razem. Gdy znajomi widzą mnie samą na zakupach, to od razu pytają „A gdzie mąż?” Bo prawie wszędzie bywamy razem, takie z nas papużki nierozłączki – trafnie porównuje pani Krystyna.
Medale za Długoletnie Pożycie Małżeńskie w imieniu Prezydenta RP Andrzeja Dudy wręczyła zasłużonym małżonkom Zastępczyni Burmistrza Miasta Lubań Magdalena Wydra. Jeśli w Państwa rodzinie lub wśród znajomych znajduje się małżeństwo z półwiecznym stażem, prosimy o zgłaszanie tego faktu do Urzędu Stanu Cywilnego w Lubaniu, nr tel. 75 646 44 32.
(ŁCR)